niedziela, 17 maja 2015

Rozdział 29

Perspektywa Taylora:
Po całym zdarzeniu długo nie mogłem zasnąć. Zerwałem się z łóżka i jeszcze raz wysypałem zawartość koperty na biurko, tym razem w moim prywatnym gabinecie. Teraz wyleciał z niej przedmiot, wyglądał na naszyjnik, wisiorek, obracałem go między palcami i oglądałem z każdej strony. Złapałem kartkę zatytułowaną "Naszyjnik" i rozwinąłem ją.
"Ostatnia ofiara miała na szyi ten naszyjnik,był na nim kawałek spalonej jakby skóry.Fioletowy kamień, przypominał mi kolorem pewien kwiat po długich poszukiwaniach znalazłem informacje na ten temat. Verbena-osłabia wampirzą moc,pali ich skórę i chroni przed hipnozą.Z informacji,które uzyskałem od tajemnego informatora dowiedziałem się trochę na temat wampiryzmu. Słońce ich pali, jednak czarownice postanowiły im pomóc i skonstruowały specjalne przedmioty, chroniące przed promieniami UV. Zwykle to pierścionek lub naszyjnik, czasami bransoletka. Są osłabiani przez wcześniej wymienione kwiaty, nienawidzą słońca i piją krew by przetrwać. Jeszcze jedno...pierścień, który chroni ludzi przed śmiercią z rąk nadprzyrodzonej istoty, jest w skrzyni, pod katakumbami Mikaelsonów...Klaus i jego rodzeństwo, tylko oni mają klucze, póki co nie udało mi się ich od nich dostać...on, Klaus, jest jakiś dziwny, podejrzewam, że jest jednym z nich, z wampirów..."-tutaj kartka została przerwana na pół. Tak, miałem ten naszyjnik w kopercie, a ją przy sobie, dlatego nie udało jej się zmusić mnie do tego, żebym zapomniał o zdarzeniu.A to co wypadło z jej kieszeni, tak teraz coś sobie przypominam, coś wypadło z jej kieszeni. Coś złotego, błyszczącego, dopiero teraz przypominam sobie, że coś takiego było. Zerwałem się z krzesła, naciągnąłem na siebie kurtkę i pobiegłem do miejsca, w którym zostałem zaatakowany. Wyciągnąłem telefon i poświeciłem nim sobie, szukałem, miałem wrażenie, że wymacałem każdy skrawek podłoża, aż w końcu wymacałem coś znajomego, tak to klucz.Jeśli to jest jej to tu wróci, zabije mnie, wiem, że na co dzień jestem dość odważny, ale i za młody na śmierć.W pośpiechu wróciłem do domu, nawet w nim nie czułem się już bezpiecznie.
Rzuciłem klucz na biurko,zaparzyłem sobie kawę i postanowiłem przeczytać wszystkie,zapiski Paula.
Perspektywa Diany:
Mało pamiętam z wczoraj.Z początku impreza wydała się nudna,ale po 23 rozkręciło się na maksa.Jedyne co kojarzę to chwile z Zaynem.Tego nie da się zapomnieć...Bosh co się ze mną dzieje?!Musieliśmy wstać o czwartej rano,a godzinę wcześniej wróciliśmy z klubu,więc trochę słabo.Na lotnisku poszłam w stronę toalet,a tam zastałam Natashę.
-Czego wy znowu chcecie?Zaczęło się powoli układać,a ty mi pewnie powiesz,że ojciec gdzieś tu jest.
-Dostaliśmy wiadomość od Albiona.
-Wolałabym nie czytać.
-Jak chcesz.Jakby co jesteśmy w Nowym Yorku,w naszej bazie.
-Okej,raczej nie zajrzę.
Rudowłosa zniknęła w mgnieniu oka,aby przypadkiem ktoś jej nie zobaczył.Od wczoraj media huczą o istnieniu Avengersów.
-Ładna-rzucił Zayn.
-Toaleta męska jest w drugą stronę,a ta laska nie jest dla ciebie.
-Zazdrosna?
-Może-posłałam mu oczko i poszłam do reszty.
Mam nadzieję,że Farley da mi spokój,bo jak kolejny raz zobaczę ryj tej świni to się chyba powieszę.
-No mała jutro w Bangkoku jest gala nagród,idziesz ze mną?-spytał zawadiacko Styles.
-Mała to jest twoja pała.
-Ona idzie ze mną-Malik zaczął się przymilać.
-A co wy parą jesteście?
-Tak,bo co?
-Louis!Idę już na samolot do Londynu-krzyknęła Eleanor.
-Czekajcie,muszę się pożegnać z El.
-Dobra.
Kiedy Tomlinson już to załatwił,weszliśmy na pokład samolotu.Usiadłam sama ale Zayn musiał się dosiąść.
-Unikasz mnie moja droga.
-Tak.Usiadłeś tu specjalnie.-warknęłam
-Uwielbiam jak się wkurwiasz.
-Spierdalaj-zaczęliśmy się nawalać.
Nagle dostałam wiadomość z jakiegoś dziwnego numeru.
-Czekaj.
Nadawcą był mój tatusiek.
''Gdybyś nie była wredną suką bez uczuć...ten obrazek miałby miejsce w twoim życiu''
-Taa ciekawe,może w grobie-tak się wściekłam,że wywaliłam telefon przez okno w samolocie.
-Zwolnili cię czy co?
-Może.Telefon się odkupi.Mam pytanie.
-Jakie?
-Jestem wredną suką bez uczuć?
-Nie.
-Kłamiesz.Nawet moja była przyjaciółka twierdziła,że nie mam czegoś takiego w sobie jak wrażliwość czy współczucie.
-To prawda,zrobiłaś się wredna od kąt Perrie i Stephan nas porwali ale nie jesteś suką.Jesteś moją dziewczyną.A jeśli ona tak mówi to znaczy,że nie była twoją przyjaciółką.Choć przyznaję,lubię jak się na mnie wkurwiasz-rozwalił mi fryzurę.
-Uważaj,Liamowi zostało jeszcze trochę tej farby.
-Jak to zrobisz to obudzisz się łysa.
-Ojej,jak się boję.
-AAAAAAAAAAAAAAAAA!!-stewardessie upadła łyżeczka,tuż obok Liama.
-Zabierz,to pani!
-Fobię pan ma?
-TAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAKKKKKKKKKKKKKKK!
Cały samolot wybuchł śmiechem,nie dziwię się.Gdy dotarliśmy na miejsce było mega gorąco,chyba z czterdzieści stopni.
-Boże,jak gorąco-lamentował Niall.
-Jak dla mnie git,fale na mnie już czekają.
-Taa...-nagle zobaczyłam postać podobną do Albiona-widziałam go pierwszy raz w życiu,więc nie byłam pewna czy to on.
Podbiegłam do niego.
-Co ty tu robisz?
-Nie chciałaś mojej wiadomości.
-Tak,i co z tego?
-Chcesz mieć normalne życie?Gdy inny czarnoksiężnik odbierze ci moc,Cendric cię nie zabije.Przemyśl to-zniknął.
Cały czas słyszałam jego wypowiedź w głowie-''Cendric cię nie zabije'.
Perspektywa Nelly:
Nie dość,że muszę być w tej cholernej trasie Gówno Direction,to jeszcze moja nauczycielka jest mega pojebana.Oni sobie idą na miasto,a ja uczę się pieprzonej matmy.
-Zrób 34 zadanie,a ja zaraz wracam-chrząknęła i wyszła z pokoju.
Zajebiście,mam trochę czasu,żeby zwiać.Ubrałam się w to: i wyszłam z hotelu.Po drodze zwinęłam komuś stówę i poszłam do Subwaya.
Gdy wracałam,weszłam do jakiegoś ciemnego zaułka w,którym widać było jakiegoś dziwnego gościa.Jak to ja-zaczęłam go podsłuchiwać.
-Farley,Farley,Farley O'Hara.
-Aha?
-Słyszałaś już najnowsze wieści?
-Nie.
-Moja córka za dokładnie dwie minuty popełni samobójstwo,jak myślisz w jaki garnitur mam się ubrać na pogrzeb?
Rozłączyła się,a on ponownie zadzwonił.
-Proponowałbym czerwone kwiaty na grób.Już to widzę.Diana Mary Davis-wierna rodzina.Przyjaciół z tego co wiem to ona nie miała.
Kolejny raz się rozłączyła.Gościu wypowiedział jakieś słowa,a na ziemi pojawiło się zmasakrowane ciało tej szmaty.Następnie wybrał jakiś numer.
-Mam dla ciebie transmisję na żywo-pokazał kamerką zwłoki tej laski.
Po drugiej stronie usłyszał tylko szloch.
-Jeszcze minutę temu by żyła.Było się nie rozłączać.
- Ciesz się,że nie umiesz czytać w,myślach,dobrze wiesz,że zmusiłeś mnie,wyciągnąłeś to co dla mnie najważniejsze.
-Czarnoksiężnicy potrafią wszystko.
-OJCIEC?!-pojawiła się Diana z całym zespołem.
-Nienawidzę cię Cedric,zmusiłeś mnie do wbicia,noża w plecy przyjaciółce,gdyby nie hipnoza Shasy to nigdy bym się nie zgodziła,czuje się jak zdrajca,czuje do siebie samej obrzydzenie-telefon był na głośno mówiącym,było słuchać że blondynka,wykrzykuje te słowa przez łzy,następnie było słychać tylko dźwięk rzuconej słuchawki.
-Ojej,zobaczymy się jeszcze córeczko-zniknął,a wraz z nim hologram.
-Co to był za koleś?-syknął Horan.
-Jej ojciec i czarnoksiężnik,głuchy jesteś?!
-Nelly,nie wtrącaj się.
-Jej ojciec,druga najbardziej znienawidzona przeze mnie osoba która zmusiła,mnie abym wbiła nóż w plecy przyjacióe przepraszam Popełniam błędy ale gdy przepraszam mówię serio.
-Jestem wredna ale,gdy się wkurwiam mówię serio.-syknęła
-Mów co chcesz,znam cię na wylot i wiem,że chociaż jakaś najmniejsza cząstka ciebie chce mi wybaczyć -Mam ten wylot gdzieś.Żałuje,że mnie wtedy nie zabił,przynajmniej nie patrzyłabym na twój kłamliwy ryj! -Przepraszam.
-Kłótnia szmat,robi się ciekawie-dodałam.
-Zamknij mordę.Wybaczę ci,ale,gdy jeszcze raz wydasz mnie temu zdechłemu szczurowi-nie istniejesz dla mnie.
-Dzięki-zniknęła.
-Ludzie od tak nie znikają.
-Co ty tu robisz?!Uciekłaś nauczycielce,zgadza się?!
-Tak uciekłam i mam was w dupie!-wrzasnęłam i podbiegłam w stronę miasta.
Nie znam Bangkoku ale trudno.Najwyżej się kogoś okradnie.Nagle wpadłam na przyjaciółkę tej szmaty.
-Ooo znowu ty.
-Patrzcie spostrzegawcza jesteś.
-Mam dla ciebie propozycję.Skłócisz One Direction.
-Nie.
-W takim razie rozjebę twojej przyjaciółce życie.Ona w końcu nie wytrzyma i sięgnie po żyletkę.
-To już nie jest moja sprawa.
-Skoro tak...ciekawe co powie,gdy dowie się,że jej przyjaciółka chciała zabić kuzynkę jej byłego chłopaka i obecnego przyjaciela.Chyba tak łatwo ci tego nie wybaczy,jak przed chwilą.
-Gówniara nie będzie mi grozić.
-Doprawdy?-wyjęłam komórkę i wybrałam numer Liama.
-Liam..bo...bo ta cała przyjaciółka Diany...-popatrzyłam na nią.
Zakryłam na chwilę słuchawkę.
-To jak będzie?Rozpierdzielasz 1D czy swoją przyjaźń?
-Włącz głośnomówiący,jestem ciekawa jak zareaguje na wieść,że wampir zaatakował jego kuzynkę. Otworzyłam usta ze zdziwienia.
-No mów,czekam.
-Kiedy świat się o tym dowie...media pokochają mnie za tego newsa!
-Kto uwierzy obłąkanej gówniarze?
-Wampir,wampir,wampir...,a co on mi może zrobić?
-Poczytaj w necie,nara-zniknęła.
Miała pecha bo od początku naszej rozmowy miałam włączony dyktafon.Od kąd wywalili mnie ze szkoły-zawsze to robię.Gdy dam tą informacje do prasy-wybuchnie chaos.Jak mi nie uwierzą,dam dowody,a jak one nie zadziałają,zapłacę.Ta szmata pożałuje,że nazwała mnie gówniarą,a zespół mojego kuzyna rozpierdzieli się szybciej,niż ustawa przewiduje.Jedno wiem-muszę działać potajemnie.
********************************************************
Czytasz=komentujesz. To bardzo motywuje ;)
SoMe&LenaX







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz