środa, 8 kwietnia 2015

Rozdział 12

Perspektywa Zayna :
Obudziłem się wcześnie. Byłem w tym cholernym szpitalu. Jak to się stało, że Perrie prawie mnie zabiła ? Nie wiem. Na stoliku obok mojego łóżka leżała gazeta… ze mną na okładce ?! ‘’Zayn Malik ćpa’’. CO?! Szybko przeczytałem artkuł, którym autorem była…Diana? Nagle do mojego pokoju weszła wcześniej wspomniana Di ubrana w to:

 
- Czego chcesz ?!
- Trochę łagodniej może? Wypuszczają mnie więc przyszłam się pożegnać .
- Jak mogłaś ? Jesteś największą suką jaką znam. Żałuję, że ci pomogłem. Mogłaś zdechnąć w tym magazynie !
- O czym ty pieprzysz ?!
- Zayn Malik ćpa… fajnie. Właśnie zniszczyłaś mi życie tym pierdolonym artykułem !
- Co ?! Myślałam, że piszę o Zacu Efronie nie o tobie ! Mój szef mnie wrobił !
- Nie tłumacz się. Wypierdalaj stąd albo wezwę ochronę.
- Mówię ci ! To nie moja wina ale skoro jesteś takim niedorozwiniętym skurwielem to cię żegnam.
Jak ona może być taka bezczelna. Muszę szybko coś wymyśleć jak dziennikarze się tu zjawią. W innym wypadku nasza kariera skończona. Zadzwoniłem do Liama i mówiłem mu co ma robić. Ta Davis się doigra. Mam plan jak jej dokopać. Wrócę do Perrie i sprawa stanie się jasna. Szybko wybrałem numer Edwards. Nie byłem pewien tego w co się pakuję ale co mi tam.
- Halo Perrie ? Tu Zayn.
-Wybrany numer jest zajęty, powiadomimy cię jak skończy rozmawiać.
- FUCK ! PERRIE SKOŃCZ NADAWAĆ !
Zadzwoniłem  jeszcze raz. Nie dam za wygraną.
-Wybrany numer jest zajęty, powiadomimy cię jak skończy rozmawiać.
- Wrrrrrrrrrr ! Ile można rozmawiać przez telefon.
Wybrałem jej numer ponownie.
- -Wybrany numer jest zajęty, powiadomimy cię jak skończy rozmawiać.
- To są chyba jakieś jaja.
To ostatni raz kiedy wybieram numer tej wariatki.
- Perrie ? Tu Zayn.
-Szybko bo nie mam czasu.
- Słuchaj może zapomnijmy o incydencie w magazynie i o tym, że cię zostawiłem. Wrócimy do siebie?
-Nie.
- Słuchaj weź się nie obrażaj. Nie przemyślałem końca naszego związku i chcę do ciebie wrócić !
-Jestem ze Stephanem, to wszystko? Nara.
- Ty mówisz serio ?
-Bardzo serio, już skończyłeś?
- Daj mi skończyć. Chcę odegrać się na Dianie i potrzebuję cię do tego. Niech myśli, że jesteśmy razem, a ja zapomnę o tym co miało miejsce wczoraj i nie wezwę policji.
-Nara Zayn-rozłączyła się.
Kurwa. Mój plan legł w gruzach. Pozostaje mi tylko wybronić się z tej całej sytuacji. Mam nadzieję, iż Payne załatwi to wszystko i Cowell się nie dowie.

Perspektywa Farley:
Stanęliśmy przed domem.
-No-zaczęłam-Diana z nami zamieszka.
-Taaa-odpowiedział lekko poirytowany.
-Dasz radę- przytuliłam go-wierzę w ciebie.
-Ale-wziął mnie na ręce i wniósł do domu-Ale nie będzie nam przeszkadzać?-pocałował mnie.
-Nie, nie będzie-przycisnęłam go do siebie mocniej, po czym delikatnie postawił mnie na ziemi.
-Elijah widział jak się z tobą kłóciłem, chcieli z Rebeccą nawet urządzić imprezę. Trochę się zdziwią.
-Wiedziałam, że oni mnie nienawidzą.
-W końcu muszą się pogodzić z tym że cię kocham-pocałował mnie-za trzy miesiące mamy ślub.
Przytuliłam go i włączyłam muzykę. Podeszłam do Klausa i zarzuciłam mu ręce na szyję, on złapał mnie w tali o zaczęliśmy "się bujać".
-Chcę żeby cała sala była ozdobiona białymi różami i biało, kremowymi kokardami-rozmarzyłam się-Chcę piękną białą suknię i białe szpilki.
-Chcę żeby wszystko co sobie wymarzysz było i żebyś była szczęśliwa-pocałował mnie w czoło-Chciałbym żebyś wyglądała pięknie, żeby sala była duża i ozdobiona tak jak chcesz.
Przycisnął mnie do siebie i pogłaskał po włosach.
-Chciałabym daleką podróż, Hawaje, Meksyk, Portoryko.
-Chciałbym mieć na to pieniądze- oboje się zaśmialiśmy.
-Głodny?
-Ciebie? Bardzo.
-Chodziło mi o krew, zwierzaku.
-Z lodem czy czystą?
-I to i to.
-Świetny wybór-pocałował mnie w czoło-zaraz wracam-puścił mnie i wszedł do kuchni. Po chwili wrócił ze szklankami, podał mi jedną i pocałował.
Szybko wypiłam i rzuciłam się w ramiona Klausa. Jakby to określić? Bardzo namiętnie się całowaliśmy. Kilka szklanek krwi z czystą i wylądowaliśmy w sypialnie.
Spokojnie, byliśmy grzeczni. Zasnęliśmy.
Perspektywa Diany :
Wściekła udałam się do szefa. Co on sobie wyobraża ? Ja mu pokażę. Szybko wbiegłam do jego gabinetu. Miał akurat rozmowę z tym całym… jak mu tam było ? Cowellem !
- Ty wstrętna świnio ! Wrobiłeś mnie w lewy artykuł ! – wykrzyczałam.
- Nie wiem o co ci chodzi.
- Hahaha ! Masz usunąć te kłamliwe plotki o Zaynie.
- Co tu się dzieje ? – spytał Simon.
- Zayn Malik nie ćpa, a One Direction to najbardziej normalny zespół na świecie!
- Bardzo normalny zwłaszcza jak Harry Styles udaje downa na podłodze szpitalnej – odrzekł z ironią.
- Panie Cowell proszę mu nie wierzyć. Ten biały proszek to nie narkotyki tylko lekarstwa – skłamałam.
- Boot jest pan kłamcą najwyższej wagi ! Spotkamy się w sądzie o zniesławienie zespołu chłopców !
- Panno Davis… jesteś zwolniona !
- To ja odchodzę. Żegnam.
Wyszłam z budynku i zadzwoniłam pięć razy do Zayna i cisza. Pewnie nie chce mnie znać. Zaraz…czemu mnie to obchodzi ?! To cholerny dupek i mam go gdzieś. Przez przypadek wpadłam na Stephana. Próbowałam go wyminąć ale mocno złapał mnie za rękę.
- Perrie cię pozdrawia – mówiąc to popchnął mnie i upadłam na chodnik.
On jest nieprzewidywalny. Rozpłakałam się – choć to zdarza mi się rzadko. Udałam się do parku i usiadłam pod drzewem. Rozległ się pisk i nagle pojawił się ogrom nastolatek. Czyżby był tu Justin Bieber ? Może Taylor Swift ? Sama nie wiem. W pewnym momencie podszedł do mnie Liam. Wszystko jasne skąd te tłumy fanek.
- Dobrze się czujesz ? – spytał.
- Tak. Wrobiono mnie w fałszywy artykuł, zniszczyłam wam karierę, Stephan nie daje mi spokoju, zwolniłam się z pracy i muszę mieszkać z Klausem !
- Uspokój się. Sprawa z Zaynem została wyjaśniona. Cowell do mnie dzwonił, a nasza kariera jak najbardziej rozkwita – zaśmiał się.
- Nawet jeśli to i tak mnie nienawidzicie. Boicie się moich przyjaciół przez co jestem dla was zła. Ale Farley jest dobrym człowiekiem, a jak nie piją krwi to usychają. Klaus jest jaki jest i podejrzewam, że gdyby nie był wampirem tylko człowiekiem charakter miałby taki sam. Stephan to idiota w każdym wcieleniu. Ale ludzie tego nie rozumieją.
- Ja rozumiem.
- Ta jasne. Lepiej idź do fanów, daj im autograf czy coś.
- Może masz rację. Słuchaj ja przekonam chłopaków co do ciebie.
- Ciekawe jak ?
- Dzisiaj robią wieczór bzdur itp. Więc jak chcesz przyjść to śmiało.
- Mówisz serio ?
- Tak. Do zobaczenia wieczorem.
Poleciałam do domu Far jak burza. Musiałam się w coś ubrać.
- Jest tu kto ?
Farley ubrana w koszulę Klausa otworzyła mi drzwi.
-Cześć.
- Co tu się działo ?
-Całowaliśmy się, potem za dużo wódki- ziewnęła
- Haha, a ja tylko przyszłam się przebrać. Pewnie Klaus nie chce abym tu mieszkała więc tylko ubiorę się w inne ciuchy i spadam.
-Już go przekonałam, ale myślał, że wprowadzisz się dopiero jutro.
- Nie, nie wyprowadzam się dziś tylko dostałam od kogoś zaproszenie na wieczór wariatów i właśnie idę.
-Wieczór...co?-zaśmiała się
- Muszę już iść bo Liam ma po mnie przyjechać. Lecę na górę po ciuchy.
-Dobra leć.
Pobiegłam na górę i ubrałam się w to :

 Nagle pod dom podjechał Payne.
-Widzę, iż jesteś chodzącą reklamą Coli – wybuchł śmiechem
-Bardzo zabawne lepiej jedźmy już.
Nawet nie wiedziałam w co się pakuję…

*****************************************************************************
I jak wam się podoba ?
Czytasz = komentujesz - to bardzo motywuje :)
SoMe&LenaX

2 komentarze:

  1. Łoł, ale się dzieję. Za One Direction nie przepadam, ale to jak dla mnie treść się liczy, a znając ich twarze, dzięki przyjaciółce, mogę sobie wyobrazić, to co czytam XD Czekam z niecierpliwością na następny :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zastanawiałam się nad dodaniem zdjęć osób, które przypominają lub na ich wyglądzie jest opracowany wygląd postaci ;p
    SoMe ;)

    OdpowiedzUsuń