piątek, 24 kwietnia 2015

Rozdział 22

Perspektywa Harrego :
Dziś nadszedł ten dzień.29 sierpnia.Urodziny Liama.Zbudził mnie Louis. A taki był spokój...
- Znów ci odbiło ?
- Eleanor wychodzi ze szpitala i znów jesteśmy razem.
- Fajnie ale daj mi spać.
- Nie.W trasie się wyśpisz królewno.
- Wal się.
- Chciałbyś - zrzucił mnie z łóżka.
- Kurde...co ci to da, że wstanę ?
- Satysfakcję, że cię wkurzyłem !
- Ha,ha,ha.
Zirytowany udałem się na dół gdzie jebało goframi.Czy Niall raz może zrobić dzień w którym nie zje prawie nic ? Ah no tak to Niall Horan i on nie wie co to znaczy dość.
- Gdzie jest Payne ? - spytałem zachrypniętym głosem.
- Spokojnie.Wyszedł.Zajmę się wszystkim - w pokoju pojawiła się Davis.No tak.Zapomniałem,że mieszka z nami od tygodnia.
- Jak wróci zabiorę go na pizzę !
- Ogarnij się Horan.Ty tylko o jedzeniu myślisz - syknął zirytowany Malik - Nie wiem jak wy ale nie idę na imprezę.
- Co?! Będą wszyscy! Ja,Farley,Styles,Tomlinson,Andy,Horan,Eleanor - o ile Louis po nią pojedzie, Danielle - jego przyjaciółka (była dziewczyna) i parę innych gwiazd,a ty nie ?!
- Parę ? Chyba cały dom.Nie bawię się w to.
- Liamowi będzie przykro !
- Chyba nie tylko jemu - puścił jej oczko.
- Nie chcesz to nie przychodź o jednego debila mniej.
- Pa - wyszedł z domu.
Dokończyłem śniadanie i postanowiłem iść na miasto.Wolałbym być z dala od tych wszystkich przygotowań tak samo jak Niall,który wyszedł razem ze mną.
- Mam sprawę - powiedział całkiem poważnie.
- Jesteś głody i chcesz iść się najeść do restauracji !
- Nie.Jest taka dziewczyna...
- Ooo Horan podejmuje się tematu dziewczyn ! Słucham.
- Ma na imię Alicia i jest wolontariuszką w szpitalu ale nie chce mnie znać.
- Ta Alicia ? Patrzcie jaki świat jest mały.Też ją znam.Nie mów,że się w niej zakochałeś.
- Tak tyle,że ona mnie nienawidzi.
- Masz jej numer ?
- Niestety nie.
- Zakradnij się do szpitala i zwiń.Pewnie musi być w pokoju lekarzy.Mogę iść z tobą jak chcesz.
- A co będzie jak nas złapie ochrona i nie zdążymy na imprezę urodzinową Liama ?
- Nie dramatyzuj.Simon coś załatwi.
- Okej.
Udaliśmy się do szpitala.Niall zaczaił się jak gepard i wleciał do pokoju lekarzy,a ja oparłem się o ścianę przy recepcji i czekałem.
- Cześć Harry - od tyłu zaszła mnie Alicia.
- O hej,gdzie się wybierasz ?
-No do pokoju lekarzy, pacjent spod 30 skarży się na bóle brzucha, powinny tam być jakieś przeciw bólowe - złapała za klamkę.
- Nie możesz tam wejść !
- Dlaczego ?
- Bo tak.
- Nie wygłupiaj się.
- Ja ? Lepiej ty się nie wygłupiaj i zostaw te drzwi w spokoju...
- Ale muszę wziąć przeciwbólowe.
- Trudno.Pacjent przeżyje.
-Weź przestań-nacisnęła klamkę i pchnęła drzwi -Niall?!
- Em jaa.
- Co ty robisz ? Tu nie wolno wchodzić !
- No wiesz od dziś pracujemy razem ! - gorszej ściemy w życiu nie słyszałem.
-Słucham?! I ja mam uwierzyć,że pani Downkins przyjęła cię po tym jak na nią nawrzucałeś?!
-Co tu się dzieje? Co pan robi w pokoju lekarzy?
- On już wychodzi proszę panią.
- Ja tu pracuje.
-Nie przypominam sobie, żeby ktoś mnie o panu informował, proszę wyjść.
- Ale Alicia daj mi swój numer telefonu myślisz,że po co się tutaj zakradałem z Harrym ! - wygadał się.Teraz jestem u niej spalony.
-Ty i Harry, się tu włamaliście, żeby zdobyć mój numer?! Wynoś się stąd.
- Ale proszę daj mi szansę ! Widzisz jak się dla ciebie poświęciłem ! Zakradłem się tu choć ochrona mogła mnie złapać i wsadzić do pudła,a dziś są urodziny Liama i nie mogę ryzykować,a to zrobiłem.Dla ciebie ! Prawda Hazza ?
- Harry pomogłeś mu?
- No...
- To on wymyślił ten plan.
- Słucham?!
- Prawdę mówię.
- Niall idioto przymknij się !
- Dzięki ! - wrzasnęła i wyszła.
Niall wybiegł z pokoju i zatrzymał ją.
- Proszę,daj mi szansę !
-Niall, proszę zostaw mnie, muszę coś przemyśleć.
-Wiem,że twoja sytuacja jest trudna ale zrozum mnie !
-Proszę, daj mi chwilę.
- Dobrze ile będzie trwała ta chwila ?
-Idź już, proszę.
- Alicia proszę pójdę ale daj mi szansę !
-Niall błagam-padła na kolana, a łzy zaczęły spływać po jej policzkach, niczym wodospad.
- Co ci jest ? - uklęknął obok niej,a ja stanąłem obok lady recepcyjnej.
-Idź już błagam, nie może ci się nic stać, błagam.
- Ale co ma mi się stać ?
- Idź stąd!Teraz,błagam.
- Nie pójdę dopóki nie powiesz mi o co chodzi.
-Nie możesz wiedzieć, błagam idź stąd, natychmiast błagam.
-Skoro dotyczy mnie chcę wiedzieć.Nawet najgorszą prawdę !
-Niall chodźmy już.Nie rozumiesz ?! - wrzasnąłem.
- Odczep się.Alicia...powiedz mi.
- Nie,proszę idź.
- Chcę wiedzieć.
- Nie możesz.
- Mogę.
- Nie! - wrzasnęła i zniknęła.
- Idziemy - złapałem go za koszulkę i wyciągnąłem siłą ze szpitala.
- O co jej chodziło ?
- Nikomu nie powiesz ?
- Nie.
- Alicia jest syreną.
- Co?!
 Perspektywa Farley :
 Otworzyłam szeroko oczy, szybko zamrugałam przyzwyczajając oczy do ostrego światła. Miałam wrażenie, jakby moje ręce się paliły, nic dziwnego, były przywiązane grubymi sznurami, nasączonymi verbeną i tojadem. kręciło mi się w głowie, ale doskonale znałam ten swąd. Próbowałam się uwolnić, co pogorszyło moją sytuację, poczułam, jakby dłonie miał mi zaraz odpaść i jeszcze do tego zbierało się na wymioty.
-Dzień dobry O'Hara, długo spałaś wiesz?-powiedziała Rebecca, wyłaniając się z ciemności. nie potrafiłam nic odpowiedzieć, tak jakbym musiała na nowo uczyć się mówić.

-Nic mi nie odpowiesz? No tak, wypiłaś sporo tego-pomachał mi butelką po verbenie przed nosem, już wiem dlaczego czuję się jak wyrzuta guma, złapał mój podbródek, popatrzyłam na nią tępym wzrokiem-Teraz posłuchasz, wszystkiego co powiem dobrze?-poruszyła moją głową, w górę i w dół, w geście, że się zgadzam.
-Świetnie, no więc słuchaj-popatrzyła mi głęboko w oczy, nie, ona chce mnie hipnotyzować, nie, nie mogę się przeciwstawić, jestem za słaba. Klaus, Diana, Quinn przepraszam, jeśli to jej rozkazy będą mną kierować, przepraszam -Klaus jest dla ciebie okropny, bije cię, boisz się go, on zmusza cię do tego żebyś z nim była i grozi, że jeśli tego nie zrobisz zabije twojego brata -starciłam grunt pod nogami, powoli zataczałam się w ciemność.
-Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!-usłyszałam krzyk i szeroko otworzyłam oczy. Znalazłam się na chodniku, szybko wstałam, rozejrzałam dookoła, poprawiłam sobie bluzkę i złapałam telefon, właśnie dzwoniła Diana.

Perspektywa Diany :
Goście - są,napoje - są,przekąski - są,tort - jest,wino - jest,muzyka - jest,Farley - nie ma!Przecież obiecywała,że mi pomoże ! Impreza zaczyna się za 20 minut.
- Hej kogoś szukasz - spytała Peazer.
- O cześć Danielle.Szukam mojej przyjaciółki.Ona też miała przyjść.
- Przykro mi,nie pomogę ci.Bardzo przejęłaś się imprezą dla Liama.Z początku myślałam,że jesteś wredna ale najwyraźniej myliłam się.
- Taa każdy tak o mnie myśli.Lepiej pójdę ją znaleźć.
- Okej.O siema Andy - zaszedł ją od tyłu i poszli do ogrodu.
Podeszłam do DJ i kazałam mu zabawić gości.
- Dobra ludziska słuchajcie ! Zaczynamy zabawę ! - puścił to https://www.youtube.com/watch?v=ABhDiXbUaBE
Wyciągnęłam komórkę i zadzwoniłam do Far.
- Halo ?
- Kiedy pojawisz się na imprezie? Zaczyna się za 20 minut,a to ty pomagałaś mi wszystko zorganizować.
- Kurde zapomniałam! Przepraszam ! Zaraz będę - rozłączyła się.
Gdy wróciłam do środka leciało Animals https://www.youtube.com/watch?v=qpgTC9MDx1o
Nagle do pokoju wszedł Liam.
- Co tu się dzieje ? - spytał zszokowany.
- Wszystkiego najlepszego Payne ! - krzyknęliśmy.
Następnie były życzenia,prezenty i inne duperele.
W tle leciały takie piosenki : https://www.youtube.com/watch?v=e82VE8UtW8A  https://www.youtube.com/watch?v=iP6XpLQM2Cs  https://www.youtube.com/watch?v=6XbIuSLaCnk  https://www.youtube.com/watch?v=Bznxx12Ptl0,a nawet piosenka Cher Lloyd (przyjaciółki Liama z X-factora) https://www.youtube.com/watch?v=sdbyG2MrBHk
W pewnym momencie wpadłam na Quinnciego.
- Co ty tu kurwa robisz ?!
- Jak ładna to pozdrów.
- Nikt cię tu nie zapraszał.
- Moja ukochana siostra, zobaczyła jak bardzo nudzi mi się w domu i mnie zaprosiła, coś jeszcze?
- Nie masz zaproszenia tak? Wypad stąd w tej chwili.
- Nie,dziękuję.Czekam moja droga.
- Słyszałam,że okna myjesz w kopalni.
- Były wyjątkowo brudne.
-Twoja matka pewnie musiała dużo zjeść śniegu,żeby takiego bałwana urodzić.
-Ostatnio widziałem buraka, na polu twój ojciec?
- Mój ojciec nie żyje ! - momentalnie zaczęły mi spływać łzy po policzkach.
-Ojej księżniczce się smutno zrobiło, idź się mamusi wypłakać, co? Zaraz nawet ona cię nie lubi.
-Biła mnie,piła,paliła i wyrzuciła z domu dosłownie przed maturą pod most.Znasz takie uczucie księciuniu ? - rozpłakałam się.
-Oj przepraszam, chyba cię uraziłem, zaraz Diana Mary Davis nigdy nie płacze, a co to? Jesteś słaba i masz bardzo mięciutkie serce kochanie, wiesz co lubię z takimi robić prawda?-oblizał wargi -Pa, pa-zniknął.
-Istniejesz,również w wersji z mózgiem czy to jest twój najlepszy model ?! - upadłam we łzach na podłogę.
Wyjęłam verbenę.Miałam wielką ochotę wylać ją temu debilowi na łeb.Gdy odwróciłam się butelka wypadła mi z rąk i oblałam nią Farley.
-Aaaaaaaaaaaaaaa!-wrzasnęła i upadła na kolana.
- Przepraszam ! Nie widziałam cię !
-Moja twarz,aaaaa- łzy leciały po jej policzkach.
-Far?!-usłyszałam od drzwi wejściowych-Boże Farley!
-Przepraszam Klaus to ja ją oblałam.Wejdź.
-Matko Farli -wziął ją na ręce-Już zabiorę cię do domu-spojrzał w moją stronę -Ty ją oblałaś?!
-Potem jeszcze powiedź mi, że jej życie bez ciebie nie byłoby piękniejsze!-zniknął.
Wszyscy goście się na nas gapili ale po chwili wrócili do swoich zajęć.W płaczu pobiegłam do Liama.
- Coś się stało ? - spytał.
- W-wszystkiego najlepszego - powiedziałam przez łzy.
- Nie udawaj,że...-złapał go Andy z flaszką wina.
Chciałam jak najszybciej opuścić tą imprezę.Przed domem wpadłam na Malika.
- Ooo księżniczce impreza się znudziła ? - spytał wrednie.
- Daj mi spokój!
- Hej...co jest ?
- Mam tego dosyć - przytuliłam go mocno.
********************************************************************
Czytasz=komentujesz. To bardzo motywuje ;)
SoMe&LenaX












1 komentarz: