Perspektywa Nelly :
Czekałam w hali przylotów na mojego
kuzyna.Zjawił się oczywiście spóźniony.Założę się,że jest nachlany po
wczorajszej imprezie.Ale cóż...Gówno Direction wolno wszystko.
- Hej Stark.Dawno się nie widzieliśmy - uśmiechnął się.
- Taa pięć lat temu kiedy wziąłeś udział w X-factorze czyli programie dla pedałów.
- Szczera do bólu.Nie chcę się kłócić pierwszego dnia.
- Mam nadzieję,że moi rodzice szybko oprzytomnieją i zabiorą mnie stąd!
- Ja też mam taką nadzieję.Czekaj tu,wracam za pięć minut.
Wykorzystałam
to i zwinęłam paczkę papierosów jakiemuś oblechowi.Rodzice zakazali mi
palić ale mam to w dupie.Od dziś robię to co chcę...w sumie zawsze tak
było.Wyszłam na powietrze i zapaliłam.Spostrzegłam tłum debilek czyli
Directionerek,które lubią taki chłam jak 1D oraz dziennikarzy.
-Kogo szukacie ? - spytałam.
-Słuchaj gówniaro tu się robi telewizję,więc złaź nam z drogi.
-Ja byłam dla was w miarę miła ale jak nie chcecie wiedzieć gdzie jest Liam Payne...
-Wiesz coś o tym młoda damo ? - od razu ludzie zmieniają podejście,gdy słyszą imię tego idioty.
-W hali przylotów - po tych słowach rzucili się do budynku.
Matko myślałam,że mnie staranują ! Zamówiłam sobie taksówkę i udałam się to ich willi.Otworzyłam drzwi,weszłam do środka.
- Siema,autografy przyjmuję później.
Nikt
mi nie odpowiedział ale za to zastałam mega demolkę.Wszędzie puszki po
piwie,cicho grająca muzyka,DJ w objęciach trzech dziewczyn,jedzenie na
podłodze.Zajebiście.Zamiast domu mam jeden wielki chlew.Pobiegłam na
górę i weszłam do pokoju o,którym opowiadał mi Liam.Szarpnęłam za
klamkę,a moim oczom ukazał się taki widok :
Usłyszałam dźwięk otwierania drzwi.To pewnie Payne wrócił.Zbiegłam na dół.
- Co tam mój drogi ? - zaśmiałam się szyderczo.
- Bardzo zabaw...Diana ?! - spojrzał się na brunetkę przytuloną do Malika.
- Liam przepraszam ale muszę z tobą porozmawiać.
Zwinęłam
się jak najszybciej.Pewnie będzie grubo...no nie ważne.Wyjęłam
skradzionego papierosa,zapaliłam,założyłam słuchawki i zaczęłam słuchać
tego https://www.youtube.com/watch?v=kXYiU_JCYtU
Stwierdziłam,że
nie mogę przegapić awantury pomiędzy szmatą,a pedałem,więc ruszyłam w
stronę domu.Nagle wpadłam na jakiegoś imbecyla.
- Uważaj dziewczynko.
- Dziewczynkę to sobie załatw pod latarnią.
-Nie mam czasu, żeby się przekomarzać z jakąś szesnastką.
-To patrz jak łazisz oblechu,a nie teraz pretensje masz do mnie.Mam siedemnaście lat!
-Odpowiedziałbym ci coś, ale nie mam czasu, ani ochoty, żegnam -zniknął
-Co za pojeb.
Wróciłam do willi 1D.Wszyscy goście z wczorajszej imprezy się zmyli.
- Ej gdzie ty się wybierasz ? - złapał mnie za rękę Liam.
- Do pokoju.
- Musimy ustalić zasady,siadaj.
Cała piątka gapiła się na mnie jak na jakiegoś kosmitę,aż w końcu przerwałam milczenie.
- Produkuj się profesorze.
- Znam cię dość dobrze.Masz zakaz picia,palenia,uciekania,wszczynania bójek.Po 22 masz być w domu,a od 2 września będziesz miała prywatne nauczanie.Ze względu na naszą trasę pojedziesz z nami,a twoja nauczycielka,również.
- Zajebiście coś jeszcze? Przedstawiać mnie chyba nie musisz.Pedał Malik,pedał Styles,pedał Horan,pedał Tomlinson.
- Dziwka Stark? Miło cię poznać - powiedział wrednie Zayn.
- A ciebie nie - poszłam do swojego pokoju i zatrzasnęłam drzwi.
Wszyscy w tym Londynie to debile.Na ulicy,w domu wszędzie !
Perspektywa Klausa:
Zabrałem Farley do domu i położyłem do łóżka, usiadłem obok niej, momentalnie się obudziła.
-Nie dotykaj mnie-wyszeptała i odsunęła się.
-Nie dotykaj mnie.
-Farli, dobrze się czujesz?
-Nie dotykaj mnie.
-Dobrze, spokojnie, zdrzemnij się czy coś, może ci przejdzie-chciałem pogładzić ją po włosach, lubiła to, wyciągnąłem rękę, ale ona odsunęła się jeszcze dalej. Zrezygnowałem z prób skontakowania się z nią, wstałem i wyszedłem. Usiadłem na kanapie w salonie i włączyłem telewizor, nagle zadzwonił telefon. Złapałem go i zobaczyłam na nim znajomy numer mojego brata, zastanowiłem się chwilę czy odebrać, ale w końcu to zrobiłem.
-Halo?
-Klaus, chodź na piwo.
-Serio? Która znowu cię rzuciła?
-Wypraszam to sobie! Uciekła, kiedy usłyszała, że zabiłem jej siostrę, czy to jest powód rozstania?
-Yyyyy...tak.
-Nieważne, chodź na piwo.
-Kiedy?
-Za pięć minut, w Lashontelle.
-Dobra, nara-rzuciłem telefon na stolik za mną, dźwignąłem się na nogi i wyszedłem.
Perspektywa Farley:
Usłyszałam trzaśnięcie drzwi i stanęłam jak wryta, wsłuchiwałam się we wszystkie dźwięki jakie mogłam wyłapać, chciałam być pewna,że Klaus wyszedł. Otworzyłam drzwi zbiegłam na dół i złapałam telefon, wykręciłam numer mojego brata i zamknęłam się w łazience.
-Halo, Farley? Wszystko w porządku?
-Nie, nic nie jest w porządku-szeptałam do słuchawki, jakby ktoś mnie podsłuchiwał -Wyjeżdżasz jutro do Australii, tak? Proszę, błagam zabierz mnie ze sobą.
-Farley o czym ty mówisz? Co się dzieje?
-Zabierz mnie ze sobą, błagam-mój głos zamienił się w rozpacz-Proszę, Quinncy, nie zostawiaj mnie tu z NIM.
-Będę za chwilę-powiedział i rozłączył się.
Tak jak powiedział, chwile później wkroczył do mojego domu.
-Farley, gdzie jesteś!?-wypadłam z łazienki i rzuciłam się w ramiona brata-Far, co się z tobą dzieje?
-Zabierz mnie stąd proszę-objął mnie i pocałował w czoło.
-Co się dzieje, proszę powiedź mi.
-Bo...Klaus..-głos mi się łamał-Bo Klaus mnie bije!-wyrzuciłam, przez zaciśnięte zęby-Proszę zabierz mnie stąd-nic, nie odpowiedział, wziął mnie na ręce i zabrał do hotelu. Potem wrócił po moje rzeczy i zostawił coś, czego nie zdejmowałam przez 300 ostatnich lat, moją obrączkę.
Perspektywa Diany :
-Masz rację Liam.
-Przyjaciele ?
-Tak - przytuliłam go.
Przebrałam się w to:
i pobiegłam na górę.Nie chciałam się natknąć na tą gówniarę,więc spakowałam swoje rzeczy i wyszłam do ogrodu.
-Już nas opuszczasz ? - spytał głupkowato Malik.
-Nie,urządzam sobie cmentarz w ogrodzie.
-Spier...-przerwał mu dzwonek telefonu.
Okazało się,że dzwonił mój szef i mam się u niego zjawić za 10 minut.Zamówiłam taksówkę i dotarłam na miejsce.Szefuńcio kazał mi pojechać w trasę z One Direction!Mówił,iż napiszę artykuł o ich wszystkich koncertach.Gorzej być nie mogło!Zadzwonię do Farley.Pewnie jest wściekła za to,że wczoraj ją oblałam verbeną.
- Halo?
- Chcę cię przeprosić za wczoraj.
-W porządku, nie gniewam się.
-Nie chciałam oblać ciebie tylko twojego brata.
-Wiem.
-A tak w ogóle co u ciebie ?
-Wyjeżdżam z Quinnem do Australii.
-Co z Klausem ?
- Zostawiłam go.
- Super.Ja rozeszłam się z Liamem.Stwierdził,że ja nadal coś czuję do Zayna i cierpię będąc z nim więc się rozeszliśmy.Ale to z debilem Malikiem to kłamstwo !
-Muszę kończyć, zaraz wyruszamy.Pa.
-Nie czekaj!Chcesz zostawić to wszystko w cholerę tylko dla tego,żeby uwolnić się od Klausa?A co ze mną?
-Przecież nie przestaniemy się przyjaźnić, prawda? Z resztą dla mnie z Australii do Londynu to kilka minut. -Dla ciebie tak ale dla mnie nie...kurwa jak łazisz gościu ?!- wpadłam na jakiegoś idiotę.
-Spadaj dziewuszko mam ważniejsze sprawy.
-Jestem Diana,a nie dziewuszka debilu.
-A ja Cendric i co? Gówno.Wybacz śpieszę się.
Co za zbieg okoliczności.Ten upośledzony umysłowo człowiek miał tak samo na imię jak mój ojciec.Nie sądziłam,że ktoś jeszcze ma takie celtyckie imię no ale cóż.Nagle moim oczom ukazał się...Shasa?! Podszedł do tego delikwenta i zaczął z nim rozmawiać.
-Masz już kolejną czarownicę?
-Jestem na tropie pewnej dziennikarki.Nie wiem kim ona jest ale wyczuwam tu jej obecność.
-Nie wiem jak to zrobisz ale potrzebujemy jeszcze co najmniej 240 wiedźm i mamy coraz mniej czasu.
-A co z twoją częścią umowy ? Znalazłeś już Albiona ?
-Wiesz,że do nowiu zostało jeszcze 3 lata? Tych dziadostw jest coraz więcej! Tiara jest już na jego tropie. -No mam nadzieję.Czekaj! Mówiłem ci,że coś wyczuwam ! Jakąś czarownicę na tej ulicy.Bardzo potężną.
-To schwytaj ją, ja muszę iść na spotkanie z Tiarą i Jevahi.
-Nie możesz chwilę poczekać ?Zaraz ją schwytam i będziesz miał kolejny eksponat.
- Już jestem spóźniony, zabierz ją do reszty zanim ucieknie.
-Jesteś cierpliwy i nieśmiertelny? Ja nie więc poczekaj chwilę.
-Jeśli będą się czepiać, zrzucę to na ciebie i będziesz miał nad sobą dwie wściekłe kobiety, które mogą zniszczyć świat, dobrze poczekam.
-Wiesz,przecież,że jestem najsilniejszym czarnoksiężnikiem od kąt mój ojciec zaginął i jak coś to ja mogę zniszczyć je.
-Jeśli je zniszczysz, paskudztwo się rozejdzie po całym świecie i normalni ludzie, będą rzadkością, spróbuj je ruszyć.
-Zawsze mi pozostaje drugi wymiar drogi Shaso.
-Tobie, to pozostanie, ale twojemu ojcu i córce, nie.
-Ojciec mnie nie obchodzi,a córka tym bardziej. Wiesz,że chcę się ich pozbyć.
-I tą bezduszność w tobie lubię, lecę nara.
Pewnie znów poluje na jakieś istoty.Far jest w Australii,więc to nie na nią czai się ten debil.Resztę mam gdzieś.Wynajęłam pokój w hotelu i kierowałam się w jego stronę.Nagle ktoś uderzył mnie czymś w głowę i zemdlałam.
*********************************************************************
Czytasz=komentujesz. To bardzo motywuje ;)
SoMe&LenaX
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz