wtorek, 21 kwietnia 2015

Rozdział 20

Perspektywa Diany :
Całą noc pisałam artykuł do wiadomości.Teraz mam okazję poszukać mieszkania bo przecież nie będę mieszkać całe życie w hotelu. Spojrzałam na kalendarz... zaraz dziś jest 20 sierpnia ! Liam ma urodziny za dziewięć dni ! Jestem jego dziewczyną i raczej wypadałoby zorganizować imprezę niespodziankę. Spytam się w tej sprawie Farley. Ona wie najwięcej na ten temat. Ubrałam się w to :

I wyszłam.Udałam się do mojej ulubionej kafejki i wybrałam numer Far.
-Cześć.
- Hej mam sprawę.
-Coś się stało?
- Możemy spotkać się w naszej ulubionej kafejce?
-Jasne.
-Okej jakby coś to jestem na miejscu.
-Ubiorę się i już do ciebie lecę.
Nagle stanęła za mną.
-Witam.
- Jesteś bardzo szybka jak na wiekową osobę - zaśmiałam się.
- Dzięki-uśmiechnęła się.
- Więc pomożesz mi zorganizować imprezę urodzinową dla mojego chłopaka.
- Masz chłopaka? Nasza przerwa trwała zdecydowanie za długo.
- Tak to Liam Payne.
- Ten wokalista ? Wow nasza przerwa trwała zdecydowanie długo.
- Tylko jego kocham.Niech Zayn wraca sobie do Perrie.
- Patrzcie...więc co do przyjęcia w jakim stylu mają być dekoracje ?
- Toy Story. On bardzo lubi ten film.
- Toy... serio ? Dobra coś wykombinuję.
- Taaa to totalny dzieciak -nagle dostałam wiadomość - Czekaj dostałam sms od Liama...Eleanor została postrzelona i Louis się załamał! Wybacz później porozmawiamy muszę jechać do szpitala.
- Okej to ja już lecę , pa.
Pojechałam do szpitala i wpadłam oczywiście na tego debila Malika.
 - I co ?
- Nico - odparł ozięble.
- Dobra nie chcesz to nie mów. Liam mi powie.
- Tak on zrobi to co ty mu zagrasz, przecież inaczej by nie było.
-Dałabym ci banana ale mama zakazała dokarmiać małpy - rzuciłam mu w twarz i poszłam dalej.
W korytarzu zobaczyłam Louisa i powiedziałam mu, że wszystko będzie dobrze i takie rzeczy.O dziwo nie było Nialla...kurde zaraz muszę spadać bo muszę poszukać mieszkania ! Oczywiście zatrzymał mnie Liam.
- Już idziesz ? - spytał
- Taaa... gdzie Niall ?
- Ma robione badania bo dzisiaj go wypuszczają po akcji z dniem ''Jedz ile chcesz''
- Hah mogłam się domyśleć.
- Czemu się tak bardzo śpieszysz ?
- Muszę poszukać mieszkania.
- Hahaha mogłaś tak od razu.
- Aha ??
- Możesz zamieszkać ze mną...to znaczy z 1D.
- Oszalałeś ?! Chyba tak. Nie sądzę, aby wasz manager się zgodził.
- Proszę.
- No dobrze. Mogę to zrobić ale tylko na chwilę. Jak znajdę coś dla siebie to wyprowadzam się.
- Poinformuję chłopaków. 
- Okej. To ja jadę po swoje rzeczy.
Po drodze wpadłam na Quinnciego.
- Sorry - odpowiedziałam lekceważąco.
- Dzięki - powiedział sarkastycznie
- Nie mam humoru szopie.
- Szopie ? Tylko na taki pocisk cię stać ?
- Mój drogi gdybym chciała ci pocisnąć inaczej by to wyglądało.
- Od kiedy jestem twój ? I czekałem, aż to zrobisz.
- Powtórz bo się nie równo oplułeś.
- No dziękuję na to czekałem,pa pa - odwrócił się
- Cieszysz się jak żyd z pejasów.
- Dzięki jeszcze raz - usłyszałam za plecami.
Co za debil. Aż się dziwię, że go ze szpitala wypuścili bez operacji plastycznej ryja. Wbiegłam do hotelu, wzięłam swoje rzeczy i nagle zobaczyłam w gazecie artykuł ''Morderstwo w Central Parku'', a na okładce ciało Stephana...
Perspektywa Liama :
Zaproponowałem Dianie, aby się do nas wprowadziła. Mój prywatny dom jest w Stanach, więc sytuacja jest kiepska. Mam to gdzieś czy chłopaki zaprzeczą. Harry,Louis i Niall nie powinni mieć problemów, gorzej z Malikiem.
- Diana się do nas wprowadza.
- Co?! - huknął.
- To co słyszysz.
- Nie zgadzam się.
- Mam to gdzieś. A wy chłopcy macie jakiś problem ?
- Nie. Tylko jak Simon...
- Bla,bla,bla to, że Cowell zrobił z nas zespół to jedno ale to my ustalamy gdzie,jak i z kim mieszkamy - stwierdził Harry.
- No właśnie. Mi to nie przeszkadza zresztą jakby El chciała się wprowadzić do nas to by była taka sama sprawa.
- W takim razie ja mogę też mieszkać z kim chce - syknął Zayn.
- Nikt ci nie broni.
Po chwili przyszedł lekarz i rozmawiał z Louisem.Niall dostawał wypis, Harry wyszedł przed szpital dać wywiad, a z Malikiem nie chciałem rozmawiać. Coś za często odwiedzam ten szpital. Nie miałem co robić więc udałem się do kafejki. Zastałem Farley, więc skorzystałem z okazji, aby z nią porozmawiać.
- Cześć.
- Hej.Mogę się dosiąść ?
- Jasne,siadaj.
- Mam sprawę do ciebie i twojego narzeczonego.
- Ciekawe,słucham.
- Oboje wiemy, że życie wampira jest niebezpieczne.
- I?
- Nie chciałbym,aby coś stało się Dianie. Wczoraj Eleanor została postrzelona przez Stephana.
- Steph zginął, więc raczej nic jej nie grozi.
- Klaus?
- Jest wdzięczny, że mnie uratowała.
- A ty ?
- Jestem jej przyjaciółką, myślisz, iż coś bym jej zrobiła ?!
- Ja nie myślę tylko pytam.
- Nie.
- Dobrze. Przepraszam, że zabrałem ci czas.Żegnaj.
- Mam jeszcze mnóstwo czasu.Wiesz nieśmiertelność, do zobaczenia.
Powoli kończą się wakacje, a ja kocham lato. Zadzwoniłem do Andiego i spytałem czy chce iść ze mną do klubu ale jest wiecznie zajęty.Nagle wyświetlił mi się numer mojej ciotki. Zawsze dzwoni, gdy czegoś chce.
- Cześć Liamku, mój ulubiony siostrzeńcu !
- Cześć ciociu. Nie musisz się trudzić. Czego chcesz ?
- Trzy słowa. Nelly Stark Payne. Twoja kochana kuzynka.
- Nel ? Co w związku z nią ?
- Ja i mój mąż mamy jej dość. Wiecznie obrażona, ubiera się jak przestępca, demoluje szkołę, bije się ze swoimi rówieśnikami oraz wdaje się w kłopoty z prawem.
- I ?
- I zamieszka z tobą.
- CO ?! To jest jakiś żart.
- Przyjeżdża w twoje urodziny, baw się dobrze. - rozłączyła się.
Mam nadzieję, iż to tylko zły sen... 
Perspektywa Any :
Mój szef kategorycznie zabronił mi dyskutować w sprawie Stylesa. Niby czemu ja mam być jego stylistką ? Wdałam się w trans moich myśli ale przerwał mi e-mail od Justina Biebera. ''Moja droga masz zjawić się w mojej posiadłości dokładnie o 20.45 jasne ?''. Co za idiota ! Dobra nie ma co.Zrobiło się chłodno więc ubrałam się w to :
Szłam jakąś obleśną,ciemną uliczką.Był już koniec sierpnia,a o tej porze zawsze zaczęło się ściemniać.W pewnym momencie podszedł do mnie jakiś dziwak i złapał za rękę.
- Co ty robisz ? - splunęłam mu w twarz.
-Taka ładna dziewczyna i taka niegrzeczna - uderzył mnie w brzuch.
Zwijałam się z bólu,a on wyjął z kieszeni nóż.Myślałam,że już po mnie ale nagle zjawił się jakiś koleś i ostro zaczął go nawalać.
- Ktoś cię manier nie nauczył ? - warknął i kopnął go w ryja - Jak mi przykro - zadzwonił na policję.
Starałam się dokładnie przyjrzeć mojemu ''wybawcy'' ale w ciemnościach nic nie widziałam.
- Nic ci nie jest ? - spytał. 
O kurwa. To Harry Styles. 
- TY ?!
-Tak.
-Hahaha super.
-Szczerze ? Wolałabym już zginąć niż patrzeć znów na ciebie.O ile się nie mylę zwolniłeś mnie,a mój szef dzwoni do mnie i informuje mnie o tym,iż nadal jestem twoją stylistką!
- Życie.Idziesz gdzieś czy mam ci pomóc ? - spytał ironicznie.
- Odwal się - rzuciłam mu wściekłe spojrzenie i zamówiłam taksówkę.
To był początek wspaniałego wieczoru w towarzystwie pana Biebera...
**************************************************************************
Czytasz = komentujesz. To bardzo motywuje ;)
Some&LenaX

 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz