sobota, 4 kwietnia 2015

Rozdział 3

Perspektywa Farley :
Klaus wrócił wściekły do domu i zatrzasnął drzwi. Wpadł do kuchni, gdzie ja i Damon piliśmy właśnie krew. -Wynoś się stąd!-wrzasnął złapał Damona i zrzucił z krzesła.
-Klaus, jak ty się zachowujesz!
-Wynoś się, natychmiast!-obnażył kły, a Damon w tempie ekspresowym wybiegł przez drzwi.
-Co ty robisz!?-zerwałam się na nogi. Zrobił szybki wydech i usiadł przede mną.
-Męczące pogaduchy z moim ukochanym rodzeństwem.
-Dlatego wyrzuciłeś Damona?!
-Nie, nie dlatego. Jestem po prostu zazdrosny.
-Zazdrosny? Damon to mój przyjaciel, nic więcej!
-Ale Far...
-Daj spokój teraz to ja jestem wściekła-rzuciłam mu w twarz, złapałam torebkę-wychodzę! 
Zatrzasnęłam za sobą drzwi i wsiadłam w samochód. Zrobiłam wdech i wydech, wsadziłam kluczyki do stacyjki i pojechałam do Diany. Nikogo nie było w domu, więc bez celu tułałam się po mieście.
Perspektywa Stephana :
-Stephan, z kim rozmawiasz ? – spytała mnie Diana, a ja przerażony odskoczyłem.

-Z nikim. Nie powinnaś jeszcze spać ?
-Powinnam.
 Poszedłem na dół. Ta laska zaczyna coś podejrzewać. Muszę spotkać się z Eleną. Najlepiej teraz.
-Elena ? Tak tu ja. Diana nas słyszała. Musimy pozbyć się tej całej Farley. Zaczyna mi działać na nerwy. Dziś o szesnastej ? Spoko. 
Godzinę, później na śniadanie zeszła Di ubrana w to :
- Hej kocie. Jak się spało ? – spytałem.
-Nawet dobrze. Słuchaj o czym wtedy mówiłeś ?
-Oj nie ważne.
-Ważne. Chcę wiedzieć jeśli to dotyczyło mnie !
- Czy ty serio jesteś taka tępa ?! Myślisz, że wszystko kręci się wokół ciebie ?! – krzyknąłem.
-Myślałam, iż jesteś inny.
- Przepraszam.
-Nie ! Zostaw mnie! – mówiąc to dziewczyna wyszła z domu.
Zły na siebie udałem się do baru.
Perspektywa Zayna :
Jak zawsze obudził mnie ten idiota Louis.Czy choć raz nie może spać dłużej, niż ja ?! 
-Wstawaj śpiochu.
-Odwal się !
- Rozumiem, że nie chcesz wstawać ?
- No raczej.
Po chwili pojawił się z wiadrem zimnej wody i wylał mi na głowę. Rzuciłem mu wrogie spojrzenie i zerwałem się do łazienki.
Po godzinie moje włosy były gotowe. Założyłem dresy i bluzę z kapturem,aby fanki mnie nie rozpoznały i ruszyłem z Liamem na miasto. Postanowiliśmy,że coś zjemy,ponieważ nie mieliśmy zamiaru spożywać śniadania w towarzystwie Tomlinsona.
Gdy Payne składał zamówienie ujrzałem dziewczynę,której wczoraj pomogłem.Podszedłem do niej i zobaczyłem ją całą zapłakaną.
-Czy to z mojego powodu ? - zaśmiałem się.
-Zostaw mnie.
-Wczoraj mi uciekłaś,a dziś tak łatwo nie dam się spławić.
-Idź do fanek pewnie umierają ze szczęścia,że cię widzą.
-Jakie fanki ?
-Te - mówiąc to ściągnęła mi kaptur.
W jednej chwili tłum dziewczyn rzucił się na mnie.Mogę zapomnieć o posiłku.Ta laska jeszcze pożałuje.Dopilnuję tego.
*****************************************************************************


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz