Perspektywa Eleanor :
Od kąt rozstałam się z Louisem nareszcie jestem wolna. Było po szesnastej więc udałam się do galerii handlowej. Muszę kupić coś nowego. W pewnym momencie wpadłam na Farley.
- Wybacz...
-Nie szkodzi...
- Głupio wyszło wtedy z Tomlinsonem. Na szczęście zerwałam z tym kłamcą.
-Szkoda, wyglądaliście na szczęśliwych.
- Nigdy nie byliśmy szczęśliwi. Powiedział, że byłam z nim tylko dla kasy i sławy, a z takim kolesiem zadawać się nie będę więc wykrzyczałam mu co o nim myślę to się obraził. Idiota
-Życie, znajdziesz innego.
- Nie sądzę. Poza tym Louis pewnie nastawia wszystkich przeciwko mnie. Tania zagrywka.
-Far idziemy już, bo...cześć-nagle pojawił się jakiś blondyn i zaniemówił.
- Ty też jesteś wampirem ?
-Zacznijmy od tego że nazywam się Quinncy i jestem bratem Farley -złapał moją rękę i ucałował dłoń.
- Witam jestem Eleanor Calder ale nie przesadzaj nie jestem damą w średniowieczu. Wystarczy zwykłe siema.
-Ale tak piękna panna zasługuje na godne powitanie-promiennie się do niej uśmiechnął.
- Hahaha i na godne zerwanie.
-Może to za wcześnie, ale chciałbym zaprosić cię na kawę, czy pozwoli pani?-wyciągnął do mnie rękę
Mów mi El. Zgoda.
-Oczywiście El.
- To o której godzinie i gdzie ?
-A kiedy masz czas?
- Dziś o 19 ? Taka późna kawa - zaśmiałam się i poszłam.
Wstąpiłam jeszcze do cukierni na ciastko. Dochodziła już 19. O nie ! Teraz na pewno się spóźnię. Złapałam torebkę i wybiegłam na ulicę. Postanowiłam, że zadzwonię do Quinnciego i powiadomić go, że przybędę trochę później.
- Halo ? Tu El mam pewien problem.
-Tak? Co się stało?
- Będę za dziesięć minut bo....- ktoś uderzył mnie w głowę i upadłam. Jednak wszystko słyszałam.
-Eleanor?!
- Kto mówi ? - warknął do mojego telefonu jakiś facet.
-Ktoś kto właśnie umówił się z Eleanor, kim jesteś i co zrobiłeś El ?!
- Słuchaj jestem Stephan Salvatore. Jeśli chcesz,aby przeżyła mam dla ciebie parę wskazówek.
-Te jak cię znajdę to masz przesrane!
- Przesrane to będzie miała ta laska bo zaraz ją zarżnę jak będziesz hojraczył. Lepiej zrób to co ci karzę albo przyjdziesz na jej pogrzeb.
-Nie obiecuję, że będę grzeczny, czego chcesz?!
- Pójdziesz do Louisa Tomlinsona. Jest członkiem One Direction,które chcę rozpieprzyć więc lepiej się przyłóż. Powiedz mu,że mam jego dziewczynę i czekam na niego. O i przekaż pozdrowienia. Pewnie bardzo się ucieszy.
-To jego dziewczyna?
-Tak to jego dziewczyna i chcę rozwalić 1D.Jeśli się postarasz to nic jej się nie stanie. A jeśli nie...chyba nie muszę kończyć.
-Ja jeszcze nie skończyłem! Zrób jej coś tylko...-rozłączył się.
Nie miałam już więcej sił i usnęłam.
Obudziłam się w jakimś dziwnym miejscu.
- Kim jesteś ? – spytałam.
- Lepiej módl się, aby twój chłopak przyszedł w umówione miejsce. – wyjął nóż.
- Nie mam chłopaka, a ty jesteś idiotą jeśli myślisz, że zwrócisz w ten sposób jego uwagę.
- Hahaha ja fanem ? Błagam cię. Jestem porywaczem.
- Taaa na pewno.
- Nie wierzysz ? –przyłożył mi nóż do twarzy – To uwierz.
Następnie uderzył mnie kijem w głowę i zemdlałam.
Perspektywa Quinnciego :
Dlatego rzadko chodzę na randki, coś zawsze musi iść nie tak. Dobra nieważne, musze iść do tego Louisa i kazać mu iść do Salvatore, kiedy Eleanor będzie bezpieczna, własnoręcznie go przebiję. Stanąłem przed drzwiami dużego, bardzo dużego domu i zapukałem.
-Tak ?
-Jest Tomlinson? Muszę z nim porozmawiać.
-Hola,hola to ja jestem Tommo.W czymś ci pomóc?
-Chodzi o twoją dziewczynę, jakiś Stephan ją porwał i karze ci po nią przyjść.
-To ja mam dziewczynę?
-No Eleanor, nie jest twoją dziewczyną?
-El? Nie chcę mieć z nią nic do czynienia.
-On chce ją zabić, musisz jej pomóc.
-Zaraz kto chce ją zabić?!!
-No Stephan, kazał ci po nią iść!
-Ten co chciał zabić Zayna?I gdzie mam po nią iść?
-Nie wiem! Ten debil tego nie powiedział.
-Czemu tobie to powiedział?
-A ja mam wiedzieć? Daj mi jakąś jej rzecz, moja siostra ją wytropi.
-Kim jest twoja siostra? Nie mów,że wilkołakiem.
-Dokładnie.
-Wszystko wyrzuciłem w tym problem.
-Świetnie!
-A ty skąd znasz Eleanor ?!
-Umówiłem się z nią!
Louis rzucił się na mnie z pięściami, zrzuciłem go z siebie zrzucił i sam zacząłem go prać.
-Oszalałeś debilu?! Nie dość,że umawiasz się z moją laską to teraz jeszcze się ze mną nawalasz ! To ty powinieneś dostać w ryja nie ja !
-Jesteś pewien? Tak się zdaje że nic mi nie zrobisz-chwyciłem kamień rozciąłem sobie nim rękę i wmgnieniu oka rana zgoiła się-po co będziesz mnie bił skoro nie czuję bólu?
-Wy wampiry nie powinniście panoszyć się się tutaj.Wy tylko potraficie straszyć,mordować i hojraczyć,a w rzeczywistości jesteście tchórzami ! Zamiast rozwiązać problem, zabijacie bo tak wam wygodnie !
-Czy przyszedłem cię zabić!? Martwię się o Eleanor i ty mi pomożesz!
-To raczej ty mi pomożesz i pamiętaj El jest moja !
-Ktoś z nią chyba zerwał, tak? Dobra wisi mi to, sam ją znajdę!
-Nie to ja ją znajdę i mam do tego pomoc, a ty nie !
-Tak? Świetnie, idę stąd, nara.
-Tylko spróbuj ją podrywać!
-Już to zrobiłem.
-Pożałujesz...
-Powiedziała że nie byliście szczęśliwi, teraz masz szanse to naprawić, nie spieprz tego!
-Ty mi nie mów co ja mam robić!
-Dawaj, znajdź ją, uratuj.
-Żebyś wiedział.
-To byś się kurwa ruszył, a nie z tym pajacem rozmawiasz!
-Czyli z tobą? Nie mów mi co mam robić powtarzam po raz drugi!
-Jakbym sam siebie nie mógł nazwać pajacem-rzuciłem i wyszedłem. Wykręciłem numer Eleanor, pewnie ten debil odbierze.
-Myślałeś,że odbierze ta laska? Hahaha śmieszny jesteś.
-Chciałem żebyś ty odebrał, poczucie humoru mam akurat kiepskie.
-A ja wręcz przeciwnie.Czy rozmawiałeś już z Tomlinsonem ?
-Taaaa, mądralo a gdzie on ma iść?
-Masz go przyprowadzić pod fontannę w Central Parku o 23.23,a jeśli nie ja i Eleanor zabawimy się.
-Było tak od razu, nara-rozłączyłem się.
Teraz musze wrócić do tego debila Tomlinsona, dobra zrobię to. Eleanor naprawdę mi się podoba. Wróciłem na posiadłość Louisa i zapukałem.
- Witam ? O nie kolejny fan ! Ochrona !
-Nie, nie nie. Przepraszam auto za rogiem załapało gumę, a telefon mi się rozładował, czy mógłbym zadzwonić?
-Kim pan w ogóle jest?
-John Lavigne, naprawdę muszę zadzwonić moja żona zaraz urodzi, a ja chciałbym przy tym być , mogę wejść?
-Dobrze proszę wejść
-Dobra, gdzie jest Tomlinson?
-Czekaj po co ci Louis ? Chciałeś przecież zadzwonić.
-Taaa, już nie gdzie on jest?-zaczął się rozglądać po domu.
-Powiem ci jak mi powiesz kim jesteś i czego od niego chcesz.
-Znasz Eleanor Calder? Umrze jeśli Louis po nią nie pójdzie.
-Co? Jest na górze.
-Hej Louis? Gdzie jesteś?-powiedziałem wchodząc po schodach i po kolei rozglądałem się po pokojach-wiem gdzie jest Calder.
-Znów ty? Dawaj.
-Znów ja, tęskniłeś?Fontanna w Central Parku, za...15 minut.
-Dobra - złapał telefon i pobiegł na dół.
-Ej czekaj, 500-letnie nogi, nie ta młodość.
Zbiegłem za nim i ruszyliśmy do wyznaczonego przez porywacza miejsca.
Perspektywa Louisa :
Wraz z tym idiotą pobiegłem do parku. Rozglądaliśmy się pięć minut i pojawił się Stephan z Eleanor.
- Witam moich drogich przyjaciół.
-Od kiedy jesteś taki miły?
- Uważaj bo mogę... - wyciągnął nóż z kieszeni i przyłożył do gardła El.
- Tylko ją tkniesz...
-Ale czy ja mówię, że to, iż jesteś miły mi przeszkadza?
- Lepiej go nie podpuszczajcie – szepnęła.
-Ależ mi wcale nie przeszkadza to ,że jesteś miły-ciągnął Quinn-Przyszliśmy tu, teraz oddawaj dziewczynę.
- Nie tak szybko. Ty Louis podejdź bliżej.
Wykonałem polecenie.
- Więc...jeśli chcesz, aby twoja dziewczyna uszła z życiem masz sprawić wszystko, aby Liam i Zayn odszedł z waszego zespołu.
- Nie pozostawiasz mi wyboru...
-Stój! On to zrobi.
- Dobrze zrobię to ale masz puścić Eleanor.
-Skąd mamy pewność? Puść ją teraz, zostałeś już zaproszony do ich domu, jeśli się nie wywiążemy możesz tam wejść w każdej chwili.
- Słuchaj gościu ciekawe co by zrobił świat, gdyby dowiedział się, że pewien pan o imieniu Stephan jest wampirem...- powiedziałem
-Louis przestań.
- Doigrałeś się Tomlinson - popchnął Eleanor na chodnik i wyjął rewolwer.
-Nie,nie,nie-podbiegł do niego-Słuchaj jakoś się dogadamy.
- Jeden krok, a po nich - wymierzył w nas bronią.
Pomogłem wstać El. Była strasznie przerażona i w sumie ja też.
-Czekaj co powiesz na...-nagle za Stephanem pojawił się Damon, złapał brata za kark i jednym ruchem mu go skręcił.
Stephan nacisnął rewolwer i postrzelił Eleanor. Złapałem ją i położyłem na ziemi.
-Ty...-Quinn się na niego rzucił - Rozszarpię cię własnymi zębami!
- Hahaha możesz mnie nawet zabić teraz mam satysfakcję !
-Bardzo chętnie, Louis daj kij.
- Nie El nie zostawiaj mnie ! - wybrałem numer na pogotowie i powiedziałem im o całym zajściu
-Dobra on jest bardziej zajęty-wbił mu rękę pod żebra i chwycił serce-Mogę?-Stephan zwijał się z bólu na chodniku.
- Jesteś żałosny.
Quinn szeroko się do niego uśmiechnął i jednym ruchem wyrwał mu serce i rzucił nim o chodnik. Po chwili pojawiła się karetka i zabrała Eleanor.
Lepiej nie jedź z nią i zostaw nas w spokoju - rzuciłem mu w twarz
-Det finns igen vännen , ke rata (Nie ma mowy, podoba mi się)
- Masz szczęście, że nie mam tendencji do zdolności językowych. Gdybym to rozumiał to miał byś problem.
-Titta på dina stora muskler – zaśmiał się (Patrząc na twoje umięśnienie duży)
-Ale ty jesteś śmieszny. Żegnam cię bo ja martwię się o Eleanor, a ty tu sobie stój i nawijaj, aż do jutra.
-Fallande (Spadaj)
Zamówiłem taksówkę i powiadomiłem chłopaków o zajściu. Niall już jest na miejscu, więc nawet lepiej. W szpitalu wpadła na mnie jakaś brunetka.
-Kurczę przepraszam, cały czas nie uważam i na kogoś wpadam.
- Hej ty nie wiesz co jest z Eleanor Clader ?!
-Teraz lekarze wyjmują jej kulę i zaszyją ranę.
- Dobra dzięki.
Następnie do szpitala wparował Zayn, Liam i Harry.
- Kto to zrobił – spytał Malik.
- Twój przyjaciel Stephan. Znasz takiego ?! – warknąłem.
- Uspokój się stary to nie moja wina !
Już miałem się na niego rzucić ale Liam mnie złapał.
- Wszyscy jesteśmy w ciężkiej sytuacji. Wampiry od dziś to temat bardzo ciężki. – dodał Payne
***************************************************************************
Czytasz=komentujesz. To bardzo motywuje :)
Some&LenaX
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz